Big Time Goodbye

Kiedy Kendall budzi się w środku nocy po feralnej imprezie, boli go cała twarz. Chłopak ma podbite oko, rozbity nos i rozciętą wargę. Wszystko boli go do tego stopnia, że nie jest w stanie znów zasnąć, pomimo wielu prób. Siada więc na łóżku i sięga po swój telefon, leżący na szafce nocnej. Zegar, widniejący na ekranie, wskazuje godzinę czwartą nad ranem.
Blondyn wstaje niechętnie z łóżka i kieruje się do łazienki, skąd bierze leki przeciwbólowe, a następnie idzie do kuchni po butelkę wody. Wyciąga ją z lodówki, po czym połyka tabletkę, popijając ją.
Chwilę później chłopak siada na kanapie, zaczynając myśleć o tym wszystkim, co stało się wieczorem. Nie może uwierzyć w to, co zrobiła Lucy. Nie może uwierzyć, że dziewczyna zdradziła Jamesa i jeszcze go okłamała. Zastanawia się, dlaczego to zrobiła. Znów coś do niego czuje, czy tylko chciała skłócić go z Diamondem? Z drugiej jednak strony nie rozumie, dlaczego miałaby tego chcieć. A może po prostu nie umie zdecydować się na jednego z nich i chciała mieć obu, ale nie spodziewała się przyłapania?
Kendallowi cały czas chodzi też po głowie to, co rockmenka powiedziała o Jo. Czy dziewczyna naprawdę byłaby w stanie go zdradzić? W dodatku z Jettem? W zasadzie Stetson zawsze chciał rozbić ich związek, ale Knight nigdy nie przypuszczał, że do tego dojdzie. Zawsze był przekonany, że Jo naprawdę coś do niego czuje i, że będzie z nim na dobre i na złe. Przecież tyle razem przeszli. Przetrwali tyle prób, jak paparazzi, plotki oraz brak czasu. Nawet wyjazd dziewczyny na drugi koniec świata nie był w stanie zniszczyć ich miłości. Dlaczego Jo nagle miałaby poczuć coś do Jetta? Chłopak zupełnie nie ma pojęcia, co o tym myśleć.
Kiedy wybija godzina szósta rano, Kendall wstaje wreszcie z kanapy i kieruje się do swojego pokoju, w celu przebrania się z piżamy w normalne ubrania. Zanim jednak udaje mu się dotrzeć do sypialni, zaskoczony staje na środku korytarza, słysząc chłopięcy głos z pokoju Katie, z którego chwilę później wychodzi Austin Mahone. Nastolatek nie spodziewał się, że ktokolwiek przyłapie go na nocowaniu u młodej Knight, więc widok Kendalla na korytarzu szokuje go.
- Co robiłeś w pokoju mojej siostry? - blondyn patrzy na Austina, czując narastającą wściekłość.
- Wczoraj z nią zostałem, bo była strasznie roztrzęsiona po tym, co się stało. Nie mogła się uspokoić, a ja nie chciałem zostawiać jej w takim stanie. - mówi chłopak jak gdyby nigdy nic.
- Posłuchaj mnie bardzo uważnie. Jeśli dowiem się, że kłamiesz i tej nocy coś między wami zaszło, zniszczę cię, jasne? - ostrzega Kendall. - A teraz wynocha, już.
- Luz, stary, spokojnie. - mówi nastolatek pewnym siebie głosem. - A, jeszcze jedno. Powiedz Katie, że wpadnę wieczorem. Na razie.
Kendall zatrzaskuje za Austinem drzwi i opiera się o nie na chwilę, zamykając oczy. Muzyk czuje, że to wszystko zaczyna go już przerastać. W tym całym chaosie miał nadzieję, że nie będzie musiał martwić się przynajmniej o Katie. Zawsze uważał, że jego siostra jest nadzwyczaj inteligenta jak na swój wiek i że jest na tyle sprytna, że będzie umiała poradzić sobie w każdej sytuacji. Teraz widzi jednak, że w sprawie związków i miłości, Katie będzie potrzebowała jednak pomocy lub przynajmniej szczerej rozmowy. Kendall uświadamia sobie, że przez ten cały czas uważał swoją siostrę za o wiele bardziej dorosłą niż w rzeczywistości jest i przez cały czas zapominał, ile dziewczynka ma tak naprawdę lat.
Słysząc dźwięk otwieranych drzwi jednego z pokoi współlokatorów, Kendall przypomina sobie, co miał zrobić nim spotkał Austina. Zrezygnowany idzie do swojego pokoju, natykając się po drodze na zaspanego Carlosa. Chłopaki mijają się bez słowa, kiwając jedynie głowami na powitanie.
Blondyn wchodzi do swojego pokoju, a następnie przebiera się i wychodzi z domu. Chłopak idzie prosto do mieszkania Jo, układając sobie w głowie, co chce jej powiedzieć. Ma wielką nadzieję, że dziewczyna pozwoli mu się wytłumaczyć.
Kendall puka do mieszkania 3I, które chwilę później otwiera Jo. Dziewczyna ma podkrążone i czerwone oczy, a na jej policzkach zauważyć można zaschnięte łzy. Widząc Kendalla, blondynka jak najszybciej próbuje zamknąć drzwi, jednak chłopak uniemożliwia jej to, zatrzymując je stopą.
- Czego chcesz? - Jo patrzy Knighta z bólem w oczach.
- Porozmawiać. To wszystko nie było tak, jak myślisz.
- Każdy facet mówi tak, kiedy zdradzi swoją dziewczynę. Daj mi spokój i idź stąd. - Jo zatrzaskuje drzwi.
- Nie dam ci spokoju, dopóki ze mną nie porozmawiasz. - oznajmia Kendall, mając nadzieję, że dziewczyna to usłyszała. Nie dostaje jednak odpowiedzi, a mieszkanie pozostaje zamknięte.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
James otwiera powoli oczy, czując okropny ból pleców. Chłopak podnosi się do pozycji siedzącej, rozglądając się po pomieszczeniu, w którym się znajduje. Jego wzrok pada na czerwonowłosą dziewczynę, śpiącą spokojnie na łóżku. Diamond uśmiecha się lekko i odgarnia kosmyk włosów, opadający Lucy na twarz.
Muzyk opiera się plecami o ścianę, cały czas wpatrując się w swoją drugą połówkę. Po wczorajszym zajściu wokalista postanowił przez całą noc czuwać przy roztrzęsionej rockmence. Poza tym sam był tak wściekły, że nie wyobrażał sobie powrotu do mieszkania. Wiedział, że jeśli pójdzie tam za wcześnie, rozszarpie Kendalla gołymi rękoma, o ile nie zabił go wtedy przy windzie.
Teraz, kiedy James uspokoił się na tyle, żeby trzeźwo pomyśleć, musi przyznać, że prawdopodobnie poniosło go trochę za bardzo. Wtedy jednak myślał tylko o tym, że jego najlepszy przyjaciel zdradził go i wykorzystał jego dziewczynę, a na to nie mógł pozwolić. Czuł, że za wszelką cenę musi obronić Lucy.
- Jamie? - głos rockmenki wyrywa go z zamyślenia. - Która godzina?
- Hej słońce. - chłopak siada obok czerwonowłosej. - Coś około ósmej rano, a co?
- Szlag, spóźnię się na nagrania! - dziewczyna zrywa się z łóżka i podchodzi do szafy, zaczynając przeglądać swoje ubrania. Chwilę później Lucy zamyka się w łazience wraz z wybranym strojem, a James zaczyna ścielić jej łóżko.
Gdy dziewczyna wraca do pokoju, Diamonda nie ma już w mieszkaniu. Jedyną oznaką jego wcześniejszej obecności jest pościelone łóżko oraz karteczka, leżąca na stole. W krótkiej wiadomości chłopak prosi Lucy, aby zadzwoniła do niego, kiedy będzie wracać oraz, żeby na siebie uważała. Czerwonowłosa uśmiecha się lekko, po czym chowa karteczkę do kieszeni, bierze futerał z gitarą i wychodzi z mieszkania.
James natomiast podąża korytarzem w kierunku swojego apartamentu. Wciąż myśli o tym, co wydarzyło się poprzedniego wieczoru. Z jednej strony nie chce wierzyć, że jego najlepszy przyjaciel mógłby całować się z jego dziewczyną, a z drugiej strony wciąż pamięta, że Kendall i Lucy jeszcze nie tak dawno temu mieli się ku sobie i podejrzewa, że gdyby nie powrót Jo, wciąż byliby parą. Właśnie dlatego jakaś część Diamonda każe mu wierzyć w to, że pocałunek z inicjatywy Kenda byłby możliwy.
W pewnym momencie, idąc korytarzem, James zauważa Kendalla, siedzącego pod drzwiami Jo.
- Zdrajca. - mamrocze tylko, przechodząc obok blondyna.
- Nie jestem zdrajcą! - krzyczy za nim Kend.
- Idź stąd wreszcie! - z mieszkania dochodzi zapłakany głos Jo.
- Nie! Będę tu siedział, dopóki nie porozmawiamy! - Knight nie zamierza się poddać.
James uśmiecha się kpiąco i odchodzi, nie mając ochoty dalej uczestniczyć w tym cyrku. Kiedy wchodzi do mieszkania, zastaje tam zdenerwowaną panią Knight, próbującą dowiedzieć się od Katie, co stało się na imprezie urodzinowej Camille. Kobiety nie było przez kilka dni w PalmWoods przez wyjazd do Minnesoty. Nie ma prawa więc wiedzieć, co zaszło pomiędzy przyjaciółmi. Jej córka jednak nie chce nic powiedzieć w obawie o zbyt ostrą reakcję.
- James, może przynajmniej ty mi powiesz, co się wczoraj stało? - pani Knight podchodzi do chłopaka, a Katie zza jej pleców zaczyna pokazywać Diamondowi, żeby nie wtajemniczał w nic kobiety.
- Nic się nie stało, proszę pani.
- Nie kłam. - kobieta patrzy surowo na Jamesa. - Rozmawiałam z Camille, mówiła że mocno pokłóciłeś się z Kendallem. Chcę wiedzieć, o co chodzi, już.
- Nic takiego, naprawdę. To tylko mała sprzeczka, prędzej czy później się pogodzimy, jak zawsze. - mówi James, chociaż nie jest tego taki pewien.
- Na pewno? - pani Knight patrzy na niego przenikliwie.
- Tak, wszystko będzie w porządku.
- No dobrze, ale gdyby jednak wam się nie udało, od razu macie przyjść do mnie, jasne?
- Jasne. - James uśmiecha się lekko, próbując pokazać, że wszystko jest w porządku. Ma nadzieję, że pani Knight da się na to nabrać i nie będzie zadawała więcej pytań na temat jego konfliktu z Kendallem.
Na całe szczęście kobieta odpuszcza i zaczyna sprzątać mieszkanie, pozwalając Jamesowi iść do jego pokoju. Chłopak zamyka się tam, chcąc na spokojnie przemyśleć to wszystko. Nie ma ochoty z nikim rozmawiać, ani nikogo teraz widzieć. Chce po prostu być sam.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Tymczasem Logan i Camille zmierzają na plan zdjęciowy najnowszego filmu, w którym dziewczyna dostała poprzedniego dnia rolę. Para jest strasznie podekscytowana tą produkcją, ponieważ charakter głównej bohaterki idealnie pasuje do młodej aktorki i może to być jej życiowa szansa na dotarcie do większej publiki. Dotychczas bowiem dziewczyna grała jedynie mało-znaczące role w niezbyt znanych filmach, a wiele świetnych castingów przegrywała przez swój temperament.
Para podchodzi pod studio filmowe, trzymając się za ręce. Przed drzwiami stoi wielki mężczyzna, z plakietką ochrony przyczepioną do firmowej kurtki.
- Dzień dobry. - dziewczyna uśmiecha się wesoło do ochroniarza, po czym kieruje się z Loganem do wnętrza budynku.
- Stać! - mężczyzna zatrzymuje parę. - Nazwiska?
- Jestem Camille Roberts i gram główną rolę w...
- Nie ma pani na liście. - ochroniarz przerywa dziewczynie wpół słowa, sprawdzając odpowiednie dokumenty.
- Na pewno jestem, niech pan sprawdzi jeszcze raz.
- Mogę sprawdzić jeszcze pięćset razy, ale i tak pani nazwisko nie pojawi się na liście.
- To musi być jakaś pomyłka. - wtrąca się Logan.
- Niech pan posłucha, wczoraj dostałam informację, że otrzymałam główną rolę w filmie pani Johnson, może pan ją zapytać. - Camille nie daje za wygraną, dzięki czemu już po chwili ma możliwość porozmawiania z producentką filmu, w którym podobno dostała rolę.
- Dzień dobry, czy mogę w czymś pomóc? - kobieta uśmiecha się przyjaźnie do dziewczyny.
- Dzień dobry, wczoraj dostałam informację, że dostałam główną rolę w pani filmie, a ten pan nie chce wpuścić mnie do studia.
- Nie, nie, nie. Musiała zajść jakaś pomyłka. Jak się panienka nazywa?
- Camille Roberts.
- Oj, w takim razie musiałam pomylić numery telefonów. Bardzo panią przepraszam, ale chodziło mi o Callie Roberts.
- Callie?! - pytają równocześnie Logan i Camille.
- Naprawdę bardzo mi przykro. Jeśli mogę to państwu jakoś wynagrodzić, to...
- Wynagrodzić?! - Camille traci cierpliwość. - Dała mi pani nadzieję, obiecała główną rolę, a teraz okazuje się, że to pomyłka! Zniszczyła mi pani życie, jasne?! Nic mi tego nie wynagrodzi! - krzyczy dziewczyna, odbiegając w kierunku PalmWoods. Logan pędzi za swoją ukochaną, próbując ją zatrzymać, ale ona nie chce go słuchać. Jest załamana, bo wie, że teraz będzie musiała wrócić do Connecticut i zerwać z chłopakiem, którego kocha.
Camille wbiega do hotelowego mieszkania, zatrzaskując drzwi prosto przed nosem Logana. Zmartwiony muzyk zaczyna walić w drzwi, ale nie przynosi to żadnego rezultatu. Dziewczyna przestaje dawać jakiekolwiek znaki życia, wyłączając nawet swój telefon.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
- ...i ten budynek naprawdę wybuchł?
- Tak, no normalnie masakra, ledwo udało mi się stamtąd zwiać. - Alexa sięga po kubek, przygotowanego przez Carlosa, kakao.
- Nie powinnaś się tak narażać. - wzdycha ze zmartwieniem Garcia.
- To znaczy?
- No wiesz, może stać ci się poważna krzywda.
- Daj spokój, mam już doświadczenie.
- No i? Nigdy nie ma stuprocentowej pewności, że wyjdziesz z misji cało, prawda?
- Niby tak, ale już dawno nauczyłam się, jak wychodzić z tarapatów bez najmniejszego uszczerbku.
- Przecież mówiłaś, że ledwo udało ci się zwiać.
- To był tylko ten jeden raz, spokojnie. Naprawdę nie masz się o co martwić.
- Niech ci będzie, ale... - wypowiedź Carlosa przerywa jego dzwoniący telefon. Chłopak niechętnie sięga po smartfona i odbiera połączenie od Gustavo Rocque'a - managera zespołu. Mężczyzna prosi muzyka o zebranie reszty chłopaków i przyjechanie do studia. Chłopak zapewnia, że zaraz się tym zajmie, po czym rozłącza się, patrząc przepraszająco na Alexę.
- Co? Co się stało? - pyta dziewczyna, patrząc ze zdziwieniem na Carlosa.
- To był Gustavo, muszę jechać do studia.
- Rozumiem, nic nie szkodzi. - Vega uśmiecha się wyrozumiale do swojego chłopaka i wstaje z kanapy.
- Spotkamy się wieczorem? - pyta Garcia, odprowadzając swoją ukochaną do drzwi.
- Jasne. Zadzwoń, jak wrócisz do hotelu.
- Okay. - para całuje się na pożegnanie, a następnie Alexa wychodzi z hotelu.
Carlos natomiast zaczyna poszukiwanie swoich przyjaciół. Domyśla się, że po tym, co się stało, Kendall będzie u Jo, próbując jej wszystko wyjaśnić, więc podąża pod mieszkanie dziewczyny. Wjeżdża windą na odpowiednie piętro i, tak jak przypuszczał, zastaje tam swojego kumpla. Blondyn wciąż siedzi pod drzwiami swojej dziewczyny, błagając ją o rozmowę. Garcia staje obok niego, zwracając na siebie jego wzrok.
- Gustavo dzwonił. - mówi niepewnie. - Mamy jechać do studia.
- Okay, chyba i tak nic tu nie zdziałam. - wzdycha Kendall, wstając z podłogi.
- Daj jej ochłonąć, ona potrzebuje czasu.
- Skąd wiesz?
- A ty nie potrzebowałbyś czasu, gdyby ktoś cię zdradził? Postaw się na jej miejscu, stary.
- Dobrze, ale...
- Jakie niby "ale"? Jo już drugi raz widziała, jak całujesz się z Lucy. Myślisz, że to dla niej łatwe?
- Ja po prostu chcę jej to wyjaśnić.
- Wyjaśnisz, jak się uspokoi.
- Niech będzie. - wzdycha Kendall. - A zmieniając temat, gdzie są chłopaki?
- James chyba w swoim pokoju, ale gdzie Logan to nie wiem. - wzrusza ramionami Carlos i, wraz z Kendem, idą na poszukiwania Mitchella.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Godzinę później Big Time Rush wchodzi do wytwórni płytowej Rocque Records. Logan dyskutuje zacięcie z Carlosem i wygląda na to, że wszystko jest w porządku, jednak James i Kendall milczą, obserwując tylko swoich kumpli. Żaden z nich nie ma ochoty odezwać się do drugiego, ale obaj wiedzą, że prędzej czy później będą musieli jakoś zacząć się komunikować.
Zespół wchodzi do biura Gustavo, który czeka już na nich wraz z jego asystentką, Kelly Wainwright. Mężczyzna siedzi za biurkiem, wypełniając stos papierów. Widząc jednak chłopaków, przerywa wykonywaną czynność i odkłada na bok dokumenty.
- Jesteśmy. Co chciałeś? - muzycy stają w równym rządku, patrząc z oczekiwaniem na swojego managera.
- Pieski, tydzień temu zakończyliśmy przygotowania do kolejnej trasy koncertowej, a dzisiaj dostałem oficjalne potwierdzenie z ostatniego miasta, w którym wystąpicie. Jutro jedziemy do Nowego Jorku! - krzyczy z podekscytowaniem producent muzyczny, ale chłopcy nie wydają się być tym zachwyceni.
- Mogłeś powiedzieć nam wcześniej, wiesz? - Kendall zaczyna protestować.
- Co ci znowu nie pasuje?! - Gustavo traci cierpliwość. - I czemu do choinki masz zmasakrowaną twarz?!
- Zaszło małe nieporozumienie. - twierdzi Kend, a James prycha kpiąco. - Co? Chcesz coś dodać?
- Ten siniak wokół twojego oka mówi sam za siebie.
- Chłopaki, spokój. - Kelly patrzy surowo na muzyków. - Co się stało?
- Poza tym, że ten zdrajca pocałował moją dziewczynę, to raczej nic.
- Nie pocałowałem jej, nie jestem żadnym zdrajcą.
- Lucy twierdzi inaczej! - James podnosi głos, znów widząc przed oczami obraz swojego kumpla, całującego rockmankę.
- Mało mnie obchodzi, co ona gada! - Kendall tym razem nie zamierza odpuścić.
- Dosyć... dosyć. - Logan próbuje uspokoić swoich kumpli.
- Jeśli jeszcze raz zbliżysz się do mojej dziewczyny, to cię...
- Dosyć! - Mitchell podnosi głos, szokując pozostałych chłopaków. To właśnie on w zespole zawsze był tym spokojnym i niemal nigdy na nikogo nie krzyczał.
- A tobie co? - pytają równocześnie Kendall, James i Carlos.
- Nie tylko wy macie problemy, ale ja nie narzekam. - wzdycha chłopak. - Przestańcie się kłócić i skupmy się w końcu na trasie, okay?
- Dobra, niech będzie. - zgadza się niechętnie reszta zespołu, uciszając się.
Przez następne kilka godzin Big Time Rush ustala ze swoim manager szczegóły nadchodzących koncertów i ćwiczy przygotowane przez niego piosenki. Kendall i James próbują na chwilę zapomnieć o swoim konflikcie i zakopać topór wojenny. Żaden z nich nie chce zawalić koncertów, tym samym zawodząc fanów. Obaj dobrze wiedzą, że jeśli chcą, żeby trasa wypaliła, muszą schować dumę do kieszeni i przerwać swoje sprzeczki.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
- Kiedy znów się spotkamy? - pyta ze smutkiem Camille, tuląc się do Logana.
- Od razu jak wrócę z trasy, tak jak zawsze.
- Mnie tu już przecież nie będzie. Dzisiaj wracam do domu, pamiętasz? - w oczach dziewczyny zbierają się łzy.
- W takim razie odwiedzę cię w Connecticut, albo przekonam Gustavo do zrobienia tam koncertu. Jeszcze nie wiem, coś się wymyśli.
- I naprawdę myślisz, że to wypali?
- Tak, znam już sposób na przekonanie Gustavo do...
- Nie, Logan, mówię o naszym związku. Myślisz, że to wypali, jeśli zawsze będziemy na dwóch różnych końcach kraju?
- Nigdy nie martwiłaś się o takie rzeczy.
- Tak, bo wiedziałam, że będę tu na ciebie czekać i że kiedy wrócisz, będę mogła się na ciebie rzucić.
- Tym razem też będziesz mogła, obiecuję.
- A będziesz czasem dzwonił?
- Będę, ale teraz chyba muszę już iść. - wzdycha Logan, widząc jak James po raz ostatni całuje Lucy, Carlos odrywa się od Alexy, a przygnębiony Kendall wchodzi już do autobusu, machając jeszcze Katie oraz swojej mamie.
Camille mocno przytula się do Logana, a następnie całuje swojego chłopaka, żeby chwilę później spoliczkować go z cwanym uśmieszkiem. Mitchell rozmasowuje czerwony od uderzenia policzek i uśmiecha się pod nosem, wchodząc do busa, który dzieli z Jamesem.
Chłopcy po raz ostatni machają swoim dziewczynom oraz rodzinie, po czym wyjeżdżają z PalmWoods, kierując się na pierwszy koncert w trasie, do Nowego Jorku.
_______________________________________________________________________________________________________________________
Hejka!
Jak widzicie, wracam do Was po długiej przerwie. Ostatnio naszła mnie wena na napisanie czegoś innego niż mojego drugiego bloga, pt. "Przeszłość nigdy nie znika", więc postanowiłam to wykorzystać, dzięki czemu powstał ten rozdział. Mam nadzieję, że jeszcze ktoś tutaj jest i cieszy się z mojego powrotu.
Jeśli chodzi natomiast o regularność, chciałabym powrócić do publikowania rozdziałów w każdą środę, ale nie chcę nic Wam obiecywać. W moim życiu w obecnej chwili dość dużo się dzieje, niedługo przenoszę jeden z projektów na Wattpad i chcę wrócić też na mojego pierwszego bloga. Do tego wszystkiego zbliżają się również wakacje, a wraz z nimi również wiele wyjazdów, więc wiem, że będę miała mocno ograniczony czas wolny. Niemniej jednak, postaram się tutaj udzielać i nie poprzestać tylko na "Przeszłości".
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Raspberry1351, chyba nikt się tego nie spodziewał po Lucy.
No cóż, chyba jednak nie do końca zostaje.
Co do Stephanie, możesz być pewna, że jeszcze się pojawi.

Martula, serio? Zaskoczyło Cię to?
Po prostu była w pobliżu.
Wiesz, nie jestem pewna czy dałaby radę sprać sok pomidorowy z sukienki. Mi się nie udało, ale ja próbowałam sprać ze spodni, w dodatku z dresowych, więc luz.
Tym razem zrobiła to "po znajomości".
Od kiedy "pozamieniali się na mózgi", jak to stwierdziła w którymś z rozdziałów Katie.
Ej, raz pokazali krew lecącą z oka. Znaczy, to była w zasadzie tylko kropelka, widniejąca przy oku, ale zawsze coś.
Próba samobójcza? Nie, nie, nie. Planuję coś o wiele gorszego...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Do następnego.

Komentarze

  1. No i Kendall ma załamkę.
    Serio, weź coś zrób z tą Lucy.
    Taa... Pewnie podali jej tabletkę gwałtu. Serio, jakie to debilne...
    Dobra, coś zbyt bezczelny ten smarkaty gwiazdor. Oj, to się źle skończy.
    James zamiast Kendalla powinien pobić Lucy. Może by się odczepiła. Chociaż nie wiem, może nie ruszył by dziewczyny. Wstrętnej kreatury, ale jednak dziewczyny. Jezu, skąd się takie biorą...
    Szlagiem to jest Lucy. Jest jednym wielkim szlagiem. Czemu po prostu nie zafunduje sobie złotego strzału? Większość na pewno by odetchnęła. Jeden kłopot mniej.
    Camille zdecydowanie nie ma szczęścia... Nie ogarniam tylko, czemu zamiast tak ją odesłać nie dali jej jakiegoś epizodu w ramach zadośćuczynienia za tę koszmarną pomyłkę.
    Jaki ten Carlos uroczy...
    Wiem! Alexa ją pobije! Też jest laską. Albo nie... Niech Lucy będzie szpiegiem pod przykrywką, której pracodawcy knują jak obalić amerykański rząd... Tak, wiem, niezłe głupoty mi dochodzą do głowy. Te trzy horrory na raz chyba nie były dobrym pomysłem...
    Gustavo chce gadać ze wszystkimi na raz? W tej sytuacji coś czarno to widzę.
    O, jednak nie było tak źle.
    Czy Carlos nie był jednak mniej rozsądny w serialu?
    Rozdział super! Czekam na nn! Pozdrawiam!
    Coś gorszego? Czyli co? Morderstwo? Błagam, powiedz, że ofiarą będzie Lucy...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Big Time Prologue

Big Time Problems

Big Time Dates